Jak trafiłeś na plan "Wszystko, co kocham"?
To był mój pierwszy casting w życiu. Pamiętam, że tamtego dnia czułem się bardzo swobodnie i miałem przeczucie, że się uda. Tak też się stało. Dostałem postać Diabła, który wzorowany jest na autentycznej postaci z przeszłości Jacka.
Jak układała się Twoja współpraca z reżyserem? Jak Ty doświadczałeś tego planu?
Na planie było bardzo swobodnie i Jacek nam na tę swobodę pozwalał. Punk rock, szał, młodość. My tam byliśmy "w sprawie filmu", więc rozgrzeszano nas z wielu występków.
Oczywiście początkowo byłem zestresowany i zamknięty w sobie. Potrzebuję bowiem czasu, aby komuś zaufać. Dużo jednak słuchałem i starałem się wyciągnąć dla siebie jak najwięcej. Teraz jestem zdecydowanie bardziej otwarty.
W jaki sposób zachęciłbyś swoich rówieśników, aby wybrali się do kina na "Wszystko, co kocham"?
Wartościowe filmy to te, które mają coś do przekazania, jakąś emocjonalność. O młodości, prawdziwej miłości jest teraz naprawdę mało filmów, jeżeli w ogóle są. "Wszystko, co kocham" jest o pokazywaniu siebie, swojej indywidualności, odrębności. Ci bohaterowie chcą iść do przodu, coś osiągnąć. To niesamowite osobowości, mają pasję i nie znają rutyny, tu wszystko jest świeże, młode. Mają wolność w głowie. Liczę na to, że ludzie głodni są takich doznań. Przecież każdy z nas chce coś w życiu osiągnąć, a ten film właśnie o tym jest.
Czy możesz powiedzieć, że udział we "Wszystko, co kocham" to był jakiś moment przełomowy w Twoim życiu?
Na pewno w innym sposób patrzę teraz na film, wiem już "z czym to się je". Jestem wzbogacony o nowe doświadczenia, czuję się swobodniej, pewniej. Podoba mi się, to, że ten film ma taki pozytywny odbiór. Mój świat nie został przewrócony do góry nogami, ale takie doświadczenie na pewno rozwija. Mam też świadomość, że takie filmowe wakacje mogą się już nie powtórzyć.
Historia z "WCK" nie jest jednak jeszcze skończona. Kolejnym przełomem będzie z pewnością premiera.
Jakie filmowe role Ci się marzą?
Ktoś mi powiedział, że pasują do mnie role zakapiorów. Coś w tym musi być, bo w takim wcieleniu czuję się bardzo dobrze i takie role mógłbym grać. Skóra, pistolet, schowany gdzieś nóż ? to mi się podoba. Jestem raczej spokojnym człowiekiem, więc byłoby dla mnie czymś nowym zagrać kogoś niezrównoważonego. Taki "Taksówkarz" na przykład albo głęboko offowa adaptacja "Makbeta". Mógłbym zagrać też u Tarantino, tam się roi od zakapiorów. Tak, Tarantino jest szalony. Niestety nie widziałem jeszcze "Bękartów wojny".