Na przełomie marca i kwietnia 2013 r. prace nad filmem "The Big Leap" weszły w ostatnią fazę postprodukcji. 13-minutowy obraz w całości zrealizowany w technologii Computer Generated Imaginery jest już zmontowany, a obecnie trwa jego pełne udźwiękowienie. Zdjęcia do tej polsko-szwedzkiej koprodukcji nagrywane były w kwietniu 2012 r. w hali zdjęciowej ATM Studio w Warszawie. To tutaj powstał zręb krótkometrażowej czarnej komedii o trójce bohaterów - kobiecie i dwóch mężczyznach, którzy w efekcie bezsilności wobec kryzysu finansowego spotkają się na dachach wieżowców, by popełnić samobójstwo. Mimo wspólnego celu między bohaterami rodzi się poważny moralny konflikt, bo każdy z nich ma inne poglądy na temat życia po śmierci.
Zarys fabuły sprawia, że "The Big Leap" wpisuje się nie tylko w dyskusję o moralności i wierze, ale także jest komentarzem aktualnie obserwowanych problemów społeczno-gospodarczych, jakie obserwujemy w Europie czy Stanach Zjednoczonych.
- Pomysł zaczął się od tego, że przeczytałem w gazecie opowieść o człowieku, który chcąc popełnić samobójstwo skoczył z 15 piętra ale coś go uratowało po drodze - skończyło się na tym, że wylądował jedynie ze złamaną nogą - mówił na planie "The Big Leap" reżyser Kristoffer Rus w wywiadzie dla Filmweb. - Później pytano go czy chciałby ponownie spróbować popełnić samobójstwo, a on odpowiedział, że nie, bo dostał już znak, że nie przyszedł jeszcze na niego czas. Tę anegdotę w kontekście tego, że cały czas mówimy o kryzysach finansowych, a bardzo mało o kryzysach duchowych, chciałem w tym filmie połączyć. Jestem nieznanym reżyserem, więc kryzys finansowy mam cały czas, a kryzys duchowy... Myślę, że ważne, by zadawać sobie pytania, czy Bóg istnieje, po co tu jesteśmy i tak dalej. Ale czy trzeba to robić tylko w poważny sposób? W tym filmie zadajemy sobie te pytania w komiczny, absurdalny sposób, w konwencji czarnej komedii.